Zniewoleni przez Trawnik

Jestem emerytem i wakacje spędzam tu gdzie mieszkam, czyli w domku z ogródkiem wśród innych podobnych domków z ogródkami. Sąsiedni dom długo stał niezamieszkały, pozostali sąsiedzi hałasowali w normie, było fajnie. Dom obok kupiła rodzina z liczną gromadką dzieci w wieku przedszkolno-szkolnym i z psem (chyba gończy polski).
Rodzina, w której komunikacja to często krzyki i wrzaski. Przykład: AMILAAAA!!! ryczy sąsiad do żony, a głos jego donośny niczym trąby jerychońskie wwierca się w moje uszy. MAMAAAA!!! MAMAAAA!!! ZAWOŁAJ MAMĘ!!! dołącza do niego wrzeszczący chór głosów i głosików dzieci, które usłużnie pomagają przywołać rodzicielkę.

Poziom hałasu znacznie wzrósł gdy powstał trawnik. O przepraszam, Trawnik. Trawnik stał się bożyszczem, któremu co tydzień składa się hołd, kosząc pieczołowicie. Pies nie ma wstępu na Trawnik. DO DOMU!!! JUŻ DO DOMU!!! wydziera się gromko sąsiad, gdy pies usiłuje zwiać z aresztu domowego, a ja dokładnie wiem kiedy to się zdarza i obstawiam liczbę powtórzeń komendy. Czasami kilka, czasami kilkanaście wrzasków potrzeba, żeby pies się posłuchał. Na Trawniku nie mają prawa leżeć liście.

Ostatniej jesieni sąsiad dokładnie odkurzał Trawnik bardzo głośną dmuchawą z workiem na liście. Chowałem się w domu, zamykałem wszystkie okna, ale i tak słyszałem przenikliwe buczenie dmuchawy. W tym sezonie, w ofierze Trawnikowi zostały złożone korony drzew liściastych rosnących na działce sąsiada. Teraz straszą żałosne, pozbawione koron kikuty z pojedynczymi smętnymi gałązkami. Żal serce ściska, ale dmuchawa będzie mieć mniej pracy tej jesieni.

Czasami jest cicho. Tak było w ostatni długi weekend. Rodzice z większością dziatwy wyjechali. Do opieki nad pozostałymi dziećmi przyjechała babcia. Rezultat: brak krzyków i wrzasków. Okazało się, że dzieci potrafią się cicho bawić i normalnie komunikować. Szok! Odpoczywałem. Krótko. Teraz znów rodzina w komplecie. Rozstawiono basen na przygotowanej pod wymiar betonowej wylewce. Obok basenu jest Trawa. I się zaczęło. Dzieci wesoło taplają się w basenie, a sąsiad gromko pohukuje na progeniturę: NIE CHLAPCIE WODĄ NA TRAWĘ! NIE CHODŹ MOKRYMI NOGAMI PO TRAWIE, BO JĄ SPALISZ! NIE WYCHODŹ Z BASENU NA TRAWNIK! NA BETON TRZEBA! NIE RÓB TAK, BO ZROBISZ DZIURĘ W TRAWIE! WIDZISZ, JUŻ JEST DZIURA!NIE KŁADŹ MOKREGO RĘCZNIKA NA TRAWIE, BO JĄ SPALISZ!NIE WYLEWAJ WODY NA TRAWĘ!NIE ZOSTAWIAJ LEŻAKA NA TRAWIE!……

I tak mijają mi wakacje w sąsiedztwie wielodzietnej rodziny, która siebie, psa i wszystko wokół oddała w niewolę Trawie. Czy pomogłoby zwrócenie uwagi? Przećwiczyłem. Pomogło. Na krótko, bo do końca dnia. Wszystkie cytowane wrzaski to część „dorobku” z następnego dnia po zwróceniu uwagi.

Podobno tylko głupcy podejmują te same działania licząc na inny efekt. Nie uważam się za głupca, więc postanowiłem podjąć inne działanie i napisać ten mail. Jeśli zostanie opublikowany, to link prześlę sąsiadowi. Może jak przeczyta o sobie, ze świadomością, że inni też o nim mogą poczytać, to pomoże na dłużej? Na to liczę.????Emeryt (nazwisko znane redakcji)