Wojenna trauma seniorki

Pamiętam, gdy na początku lat 2000 sama kupowałam fajerwerki, bo było to coś nowego i, jak mi się wydawało, oryginalnego… Przywieźliśmy nawet kiedyś do rodziny na wsi, gdzie odpalaliśmy je na pustej ogromnej przestrzeni… Moją mamę irytował huk towarzyszący fajerwerkom, bo przypominał jej przykre doświadczenia z czasów wojny, kiedy jako maleńka dziewczynka słyszała huk bomb. Ja wówczas niespecjalnie się tym przejmowałam, nie mając pojęcia jakie to traumatyczne wspomnienia…


Kilka lat później pojechaliśmy do tej samej rodziny, żeby szukać schronienia dla naszego psa, który koszmarnie znosił sylwestrową strzelaninę… I już nigdy więcej nie kupiliśmy fajerwerków.

Człowiek się rozwija, edukuje, a przez własne doświadczenie uczy się odrzucać to, co okazuje się szkodliwe dla otoczenia. Zwyczaj witania nowego roku z hukiem na taką skalę jak obecnie, ma w Polsce ok. 20 lat i czas najwyższy, by odszedł w niepamięć, jako zjawisko szkodliwe i obciachowe – w czasach, gdy wojna stała się czymś realnym, niedaleko naszych granic…

Zofia