Sylwester okiem technika weterynarii
Nowy Rok to zawsze nowe postanowienia, nowe nadzieje. Z hukiem chcemy pożegnać problemy i niepowodzenia, licząc na nowe rozdanie, ale to też trudny czas dla zwierząt i ludzi nadwrażliwych na bodźce.
W tym okresie w przychodniach weterynaryjnych sprzedaje się spore ilości preparatów mających pomóc przetrwać zwierzętom czas niespodziewanych wystrzałów, huków i błysków. Często leki i suplementy tylko częściowo redukują stres i nadal sylwester pozostaje wydarzeniem traumatycznym.
Sam mam psa, który źle reaguje na głośne, niespodziewane dźwięki i leki wcale nie powodują, że cieszy się gdy słyszy petardy. Pomagają nam one przetrwać tę noc bez większych dramatów, ale nie można nazwać tego przyjemnym czasem.
Niestety wiele osób odpala fajerwerki co najmniej kilka dni przed i kilka dni po Nowym Roku, co powoduje, że niektóre zwierzęta nawet przez 2 tygodnie chodzą silnie zestresowane, spacery z psem są krótkie i nerwowe. Niejednokrotnie psy nie chcą opuszczać domu nawet na chwilę.
Niestety w noc sylwestrową znacznie częściej dochodzi do zaginięć zwierząt, gdyż przerażone błyskami i wybuchami uciekają przed siebie, znacząco oddalając się od swoich domów. Czasem dochodzi do ucieczki w czasie spaceru, czasem zwierzę wybiega przez otwarte drzwi domu, a czasami zbiega z posesji. Dla zwierząt to często ogromna trauma, a skala problemu jest duża, co widać w mediach społecznościowych, gdzie co chwilę pojawia się nowe ogłoszenie o zaginięciu. Części zwierząt nie udaje się odnaleźć, gdyż uciekając prawdopodobnie ulegają wypadkom, inne zostają przywłaszczone przez znalazców, a biorąc po uwagę fakt, że większość zwierząt nie jest znakowana indywidualnymi mikroczipami, to znacząco utrudnia to ich identyfikację.
Pokazy pirotechniczne to nie tylko problem dla psów i kotów, ale też innych zwierząt domowych. Spotkałem się z sytuacją, że w noc sylwestrową odeszły 2 młode, zdrowe zeberki (amadyny zebrowate), których klatka stała blisko okna. Nie wykonano badania sekcyjnego, jednak nietrudno znaleźć korelację między zgonem, a wystrzałami fajerwerków.
Sam w domu rodzinnym miałem sytuację, że w trakcie wyjątkowo hucznej nocy sylwestrowej, 2 w pełni zgodne myszoskoczki zaczęły się wzajemnie atakować i dotkliwie się poraniły. Przyczyną z pewnością był stres.
Czy dla kilku minut uciechy warto narażać inne istoty na tak duży stres? Czy warto ryzykować ich zdrowie i życie? Czy sami bylibyśmy gotowi przyjmować leki, aby ktoś inny mógł hucznie świętować? Czy poza tradycją i walorami estetycznymi pokazy fajerwerków mają jakikolwiek sens?
Autor: tech. wet. Wojciech Szukalski znany jako weterynaria.okiem.technika