Nie ma usprawiedliwień dla strzelania

Cezary Wyszyński z fundacji „Viva!” podkreślił, że psy i koty mają słuch wyczulony dużo bardziej niż ludzie, a wystrzały z fajerwerków powodują u nich ogromny stres, strach i przerażenie.

– Wielka sylwestrowa kanonada zaczyna się przed świętami Bożego Narodzenia, a kończy w połowie stycznia. Dla zwierząt to sytuacja niebezpieczna, bo rzucają się w panice do ucieczki, nie reagując na komendy właścicieli – przestrzegł, dodając, że w okolicach sylwestra często widuje się psy biegnące wzdłuż dróg, co nierzadko kończy się dla nich tragicznie.
– Naszym zwierzętom możemy pomóc, zostając z nimi w domu i puszczając muzykę, ale zwierzętom żyjącym wolno i tym, które mieszkają w schroniskach, pomóc nie potrafimy – przypomniał Wyszyński, dodając, że prowadzone przez fundację „Viva!” schronisko w Korabiewicach od czterech lat organizuje sylwestrowe dyżury.

W czasie sylwestrowej nocy dziesięciu wolontariuszy rozstawionych po całym terenie wyłapuje przerażone psy, które w panice potrafią przeskoczyć dwu- lub trzymetrowe ogrodzenie.
– Nie szukajmy łatwych usprawiedliwień dla strzelania, bo takich nie ma. Jeśli strzelamy w miastach, to stanowimy zagrożenie dla zwierząt miejskich, jeżeli poza miastem – stanowimy zagrożenie dla zwierząt dzikich, zwierząt w schroniskach i ptaków – podsumował Wyszyński, dodając, że ten, kto chce mieć pewność, że podczas zabawy nie zrobi żadnemu zwierzęciu krzywdy, nie powinien używać petard. – Technika idzie do przodu – są już pokazy laserowe i fajerwerki bezgłośne. Korzystajmy z tego – zachęcił.

Źródło: Polska Agencja Prasowa SA (pap.pl)