Huknąć w łeb?

W całym tym hukowym, sylwestrowym szaleństwie, działamy najczęściej na autopilocie. Odtwarzamy wzorce zachowań, jakimi nasiąknęliśmy, jakie nam przekazano. Nikt się nie zastanawia. Bo wiadomo, w sylwestra trzeba się najebać i postrzelać. Tak widzieliśmy od dorosłych. Oni też nie zastanawiali. W święta przełamać opłatkiem, zanieść go zwierzętom do obory, wziąć psa do domu, nasłuchiwać czy nie mówią przed północą.

W sylwestra niech ten sam pies ucieknie z posesji bo pan już świętuje inaczej, a reszta inwentarza szarpie z szaleństwa w swych skrytkach. Byłem 31 w biedronce – chyba przed wigilią, było nawet spokojniej. Amok, ludzie wybiegają z naręczami chipsów, alkohol i napoje gazowane wymiecione, nie żebym szukał.

Schyłek roku budzić może jakieś refleksje. Przez chwilę dotykamy bezmiaru beznadziei naszej egzystencji. Ot, minęło kolejne 12 miesięcy może w tej samej nużącej pracy, z irytującym partnerem, czy wkurzającymi sąsiadami. Znowu o rok starsi.

Trzeba więc zrobić wiele, żeby tych refleksji nie czynić, emocji nie czuć, zmian nie planować.

Odurzyć je, wyłączyć, zagłuszyć hałasem, podekscytowaniem, że ‘’ale jebło’’.

Bo perspektywa kolejnego roku tkwienia w tym samym, jest przerażająca.

Strzelamy z zagubienia i strachu, to samo rozsiewając wokół na pozostałe istoty. Nie dla frajdy – to jest tylko przykrywka.

Niby każdy kocha zwierzęta i świadomie nie zrobiłby im krzywdy, ale 12/31 empatia jakoś całkowicie się wyłącza.

Trudno sobie wyobrazić, że w środku lata ktoś np. chodzi po parku i płoszy petardami zwierzęta. W takim przypadku natychmiast zareagowałyby służby. W grudniu i styczniu, nikt się tym nie przejmuje, a zgłoszenia są ignorowane. Bo ‘’przecież to ten czas’’.

Chichy sylwester w lesie, który organizuję od kilku lat, jest takim tylko z nazwy. Nie ma chyba w Polsce obszaru spokoju, gdzie nie docierałyby huki. Niektórzy idą jeszcze krok dalej w przemocy , wdzierają się do rezerwatów, przyjeżdżają na pola, żeby tam odpalić, dając świadectwo i popis nieskończonej głupoty. Tego roku fajerwerki puszczano nawet na Górze Radunia, w rezerwacie przyrody właśnie. Pewnie i w innych.

I tak, podobają mi się fajerwerki. Lubię na nie popatrzeć sylwestrową nocą pod lasem. Jest to zjawisko, któremu nie sposób odmówić jakiejś estetyki i uroku. Mając jednak świadomość spustoszenia jakie to robi, nie mam problemu z tym, aby z tego zrezygnować. Z jakiejś części mojej przyjemności – dla ogólnego dobra. Wydaje się, że to taka oczywista wartość, którą powinno definiować człowieczeństwo u nas wszystkich. Dlaczego trzeba w ogóle kogoś przekonywać do nie krzywdzenia?

Gdy pierwsze fajerwerki dotarły z Chin do Europy, początkowo budziły przerażenie i popłoch wśród ludności. Bywało, że używano ich do rozganiania zamieszek. Działał naturalny instynkt, który kazał człowiekowi ratować się przed tym co jest tak nagłe i głośne.

Dziś wynalazcy petard przodują w cichych pokazach z kolorowych dronów sterowanych komputerowo, i laserów. Myśmy jako ‘’cywilizowana Europa’’ zostali trochę z tyłu.

Nagranie to zrobione w odległości około 1,5km od siedzib ludzkich, ale dalej nie było wcale lepiej. Teren parku krajobrazowego, ostoja wielu gatunków rzadkich ptaków, między innymi zimorodków i gągoła. Staliśmy z mieszanymi uczuciami – kiedy to się skończy? Jak to zatrzymać?

🙏 Wędrowiec zostawia Wam dzisiaj wiersz, którego sugestywny przekaz niech wybrzmi kiedyś na ekranach TV, czytany miesiącem grudniowym przez sławnych i lubianych aktorów, w ramach społecznej kampanii. Tak widzę jego misję. Tak mu życzę w nowym roku.

Ile ptasich serc wybuchnie
Sylwestrową, ludzką nocą
Ile petard z hukiem stuknie
Świat witając wciąż przemocą

Ile z zimna padnie zwierząt
Które trwały, w śnie zimowym
Ile z spadnie z nieba pierza
Ptasich trupów w roku nowym

Ile w budkach swych lęgowych
Skurczy się ze strachu, zniknie
Ile racy, i hukowych
Ile się też przy tym łyknie

Ile krzyków, ‘’pierdolnęło’’
Ile mowy, że ‘’raz w roku’’
Ile zwierząt już zginęło
Ile schowa się z widoku

Ile gadki ‘’przecież burza’’
Gdy różnica duża jest tu
Ile Janusz się powkurza
Ile bezsensownych gestów

Ile monet i banknotów
Które mogły coś dobrego
Ile z tego jest kłopotów
I zniszczenia wszelakiego

Ile stresu, bezsenności
Dla tej krótkiej, głośnej chwili
Ile wielkiej bezradności
Ilu tych, co nie przeżyli

Ile dzieci się wystraszy
Starców, co przeżyli wojny
Ile spłonie aut, poddaszy
Komu rok ten będzie hojny

Ile traum się znów odezwie
I terapii po tym wszystkim
Ile pogotowia wezwie
Robisz to też swoim bliskim

Ile psów z posesji zwieje
Ile wpadnie pod samochód
Bo to się najczęściej dzieje
Gdy ‘’witamy w nowym roku’’

Ile kotów oszaleje
Nietoperzy się wybudzi
Ile lęku poprzez knieje
Gdy trwa huczne święto ludzi

Ile śmieci pozostanie
Dymu, swądu i oparów
Ile krzywdy nam się stanie
Od wypadków i pożarów

Ile trucizn też w powietrzu
Glebie, wodzie, otoczeniu
Ile naszej przewrotności
W sensu tego tłumaczeniu

Ile palców pourywa
Ile twarzy się poparzy
Ile uszu poobrywa
Innych się tragedii zdarzy

Tyle życzę Wam, rodacy
Zdrowia, szczęścia i spełnienia
Niech wybuchnie wam przy głowie
Raz, a dobrze – otrzeźwienia!

Jeśli współbrzmienie Ciszy też jest Ci bliskie, możemy razem napić się kawy:

https://buycoffee.to/szeptykniei

A jeśli chcesz dodać mi regularnie więcej sił w pisaniu dla zwierząt, możesz pomóc także na PATRONITE i dołączyć do naszej kameralnej grupy Przyjaciół Kniei.

https://patronite.pl/szeptykniei

Wszystkiego leśnego i spokojnego w 2025 🌠

Dziękuję wszystkim wrażliwym Duszom, które wspierają moje działania ✨ Sebastian Czeremcha