Dlaczego fajerwerki są szczególnie niebezpieczne dla ptaków
W kwestii fajerwerków główne przytaczane argumenty (dzieci, ludzie starsi, psy, poranienia, straszenie dzikich zwierzaków) wałkowane są w kółko. Pozwolę sobie jednak jeden z nich rozwinąć, bo większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z uwarunkowań, które sprawiają że dla dzikich ptaków fajerwerki, szczególnie te wszechobecne sylwestrowe są Armagedonem kończącym ich życie.
Ptaki na przełomie roku są w naprawdę ciężkiej sytuacji. Jest zimno, przez co potrzebują więcej kalorii by nie zamarznąć. Równocześnie jest krótki dzień w czasie którego ptaki mogą zdobywać pokarm. Przeciętny wróbel czy sikorka w tym okresie dosłownie balansuje na granicy śmierci głodowej, z trudem w ciągu dnia wyrównując straty energetyczne poniesione na przetrwanie nocy. Każdy dodatkowy, nadprogramowy wydatek energetyczny może tę granicę przekroczyć, powodując że ptak zwyczajnie nie zdoła odzyskać straconej energii i umrze z wycieńczenia.
Ptaki by zwiększyć swoje szansę przeżycia tego ciężkiego okresu organizują sobie schronienia na noc. Na jesieni często można obserwować drobne ptaki noszące „materiał na gniazda”. To nie tyle gniazdo, co zimowy domek, pozwalający odizolować sobie kącik który można ogrzać ciepłem własnego ciała i w nim przetrwać chłodną noc minimalizując straty ciepła i energii. Często na wagę przeżycia, jeśli poszukiwanie pokarmu jest mniej owocne.
Tracą energię i gubią drogę do domu
Już te dwa fakty unaoczniają ogromne zagrożenie jakie dla ptaków niesie sylwestrowa kanonada. Spłoszone, przelatują duże odległości, tracąc bezcenną energię na lot. Nie mają jej jak uzupełnić, bo przepłoszone trafiają w okolicę, której nie znają – nie wiedzą gdzie można znaleźć coś do jedzenia, nie mają przygotowanych bezpiecznych i zacisznych kryjówek. By poznać okolicę lub znaleźć drogę „do domu” muszą znowu poświęcić bezcenną energię, której mają tak niewiele w zapasie. Nawet jeśli nie przypłacą tego życiem, odbija się to na ich kondycji na wiosnę i sukces lęgowy.
Śmiertelna panika
Drugą kwestią jest samo płoszenie. Często używany jest argument, że ptaki w mieście przyzwyczajone są do hałasów samochodów i ludzi. Tylko że te hałasy dzieją się na dole. Jeśli są wyjątkowo straszne i budzące obawy, to ptaki startują i odlatują w bezpieczne miejsce.
Przy fajerwerkach hałas i błyski dobiegają nie z dołu, tylko z miejsca do tej pory bezpiecznego – z przestrzeni powietrznej. Próba odlecenia od zagrożenia często powoduje, że ptaki trafiają w sam środek wybuchającego pandemonium, co potęguje ich przerażenie. W takich warunkach bardzo częste jest rozbijanie się lecących, spanikowanych ptaków o ściany, nie tylko te szklane, ale nawet zwykłe, murowane i wydawało by się dobrze widoczne. Wiele z ptaków zwyczajnie dostaje zawału, wiele ucieka w panice tak długo aż padnie z wyczerpania. Szczególnie tragiczny pod tym względem jest właśnie sylwester – przez to, że fajerwerki są wszędzie, ptaki nie mają gdzie przysiąść i odpocząć.
Toksyczne kolory
Ostatnią kwestią którą poruszę są dymy prochowe „wzbogacone” substancjami powodującymi piękne kolory fajerwerków i najczęściej silnie toksycznymi. Są one szkodliwe i uciążliwe również dla ludzi. Ale dla ptaków, ze względu na budowę ich systemu oddechowego są wielokrotnie niebezpieczniejsze niż dla nas. Jak duża jest różnica dobrze widać po historii „kanarków kopalnianych”. Zanim technika umożliwiła wykrywanie niebezpiecznych substancji, kanarek w klatce był bardzo skutecznym „systemem ostrzegawczym” przed zanieczyszczeniem powietrza w kopalni. Ptak tracił przytomność przy skażeniu powietrza na tyle niewielkim, że ludzie jeszcze mieli czas na wycofanie się. Dokładnie tak samo dym spalonych fajerwerków mocniej zatruwa ptaki. Szczególnie, że najczęściej przelatują w czasie strzelaniny, a więc silniej wentylują organizm.
Smutek i żal
Fajerwerki są śliczne i fajne. Mi też się strasznie podobają. Ale całą radość z ich odpalania niszczy mi świadomość co one oznaczają dla dzikich ptaków. I w efekcie pokaz fajerwerków pozostawia we mnie smutek i żal. A nie są to uczucia które powinny towarzyszyć zabawie.
A już całkiem w odniesieniu do Finału WOŚP – pamiętam pierwsze światełka do nieba i tęskno mi do nich. Była w nich emocja i nastrój wspólnoty. Pokaz fajerwerków jest już tylko pokazem, formą rozrywki.
Oprac. Renata Szmit
Źródło: Facebook